Podobno Polki, w przeciwieństwie do mieszkanek innych krajów UE, ubierają się na zakupy dłużej i staranniej niż do pracy (wiedza zaczerpnięta z wielce rzeczowej gazety Metro). Bierze się to z jakości obsługi - niekompetentnym pracownikom sklepów nie chce się obsługiwać ludzi w dresie, bo nie wyglądają na osoby, które mogą coś kupić. Mnie jednak, kiedy czytałam ten artykuł zastanowiła inna kwestia - zakupy, nie zakupy, ale jak można w stroju "na-po-domu" w ogóle wyjść do ludzi? Przecież w szlafroku albo piżamie nikt nie pójdzie na zakupy. Więc czemu w dreso-podomkach się chodzi?
Ja na zakupy ubieram się tak, jak zwykle. Zazwyczaj nie jest to specjalne wyjście shopingowe w ogóle, raczej gdzieś po drodze, mając kilka minut... Szał prezentowy, to zupełnie coś innego - często cały dzień trzeba poświęcić na takie łowy. Oczywiście szukając upominków dla najbliższych, znajdowałam rzeczy głównie dla siebie :) kilka takich, że się nie powstrzymałam od kupienia: mam więc nową broszkę (myślę, że niedługo pojawi się na blogu), spinkę-kwiat z małą woalką, kilka książek z antykwariatu. Pocieszam się myślą, że na prezenty dla bliskich razem wydałam więcej niż na siebie :)
Strój znów w czerwieniach. Forma inspirowana pokrojem spódnic na krynolinie z poł. XIX w. Stelaża pod spódnicą nie mam, ale zima zachęca do wkładania jak największej liczby halek :) Zdjęcia (2. i 3.) wyglądają trochę jak ze świątecznej reklamy kawy :)
bluzka - Morgan de Toi
sukienka koralowa - po babci (vintage)
sukienka w paski - sh
gorset - burleska (restyle)
pasek - sh
spódnica czarna - Fallka Oldfashion Design
biżuteria - z domu, allegro, ciuchobranie
szalik - dzieło mojej mamy :) (hand made)
łoooo.... epicki strój, uwielbiam tak dużo dużo warstw na sobie *__*
OdpowiedzUsuńjaka wspaniala suknia :O :D
OdpowiedzUsuńJej:)ta kreacja zrobiłą na mnie wrażenie bardzo lubie te klimaty:)
OdpowiedzUsuń