Nie wiem, czy to niedawna lektura Tołstoja, fakt że przyjęłam od siostry (nie Bajarodki, tej drugiej ;)) płaszcz o wyglądzie kożucha, który nie jest ciepły. Jest za to bardzo milutki. Jednak, mimo wyglądu jest to płaszczyk wiosenny. Niezwykle urzekł mnie jego kolor - srebrzysty. Nawet haft mi nie przeszkadza, jak zazwyczaj, a nawet mi się podoba. Kożuszki generalnie, w stylizacjach wiktoriańskich kojarzą mi się jednoznacznie z XIX Rosją, tak jak czapy futrzane :) Cóż to się dzieje z moją szafą i stylistyką ostatnio!
Cały czas szukam, wciąż mam poczucie, że to nie to, ten mój styl. Lubię się jasno określić szafę i być konsekwentna. Dryfuję gdzieś w mroczne klimaty znowu. Ale nie do końca. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Na razie przy nabywaniu odzieży, butów czy dodatków zdaję się na spontan, intuicję i gust. Coś się prawdopodobnie z tego wyłoni :D A Wy będziecie tego świadkami :)
Zdjęcia z wyjazdu na wieś, taki mały odpoczynek od zgiełku miejskiego i kiepskiego powietrza (Łódź i Warszawa to nie oazy tlenu przecież). Spódnica długa, taka mi się najlepiej komponowała do reszty i do kożuszka. I do klimatu carskiej Rosji XIXw.
kożuszek - Rcc (od Violavii)
spódnica - Fallka Design
buty - Naomi
pasek - sh
Jakoś tak za ciężko, jak na kwiecień :)
OdpowiedzUsuńAż trudno uwierzyć że to wiosenny płaszcz. Wygląda jak prawdziwy kożuch rosyjskiej carówny. Swoją drogą bardzo twarzowy kożuch :)
OdpowiedzUsuńwyglądasz pięknie. i nie tylko carska rosja, ale także emily bronte:)
OdpowiedzUsuńPierwsze skojarzenie to Ulyanna Sergeenko. Boski set, bardzo mi sie podoba :))
OdpowiedzUsuńo wow! <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie i do obserwacji:) już niedługo konkurs ze spodenkami DIY! :))
Świetny ten kożuszek, bardzo klimatycznie.
OdpowiedzUsuń